- Dom jest świetnie chroniony przed wampirami, jak widzę. W takim
razie jak wejdziesz do środka? - Ty nadal nic nie pojmujesz. A może nie chcesz? Wysiadła i pomaszerowała ku drzwiom, sztywno wyprostowana, oburzona. Dogonił ją przed samą werandą, chwycił za ramię i obrócił twarzą ku sobie. Jessica już miała mu powiedzieć, żeby poszedł do diabła, lecz zauważyła, że on wcale nie patrzy na nią, tylko na dom. - Nawet tutaj musisz zachowywać ogromną ostrożność - ostrzegł. - Czuję obecność wampira i wcale nie chodzi o ciebie. Przytrzymała go, ponieważ zamierzał wbiec do środka. - Wszystko w porządku, to Mary. - Co? - Mamy sytuację pod kontrolą. - Pod kontrolą? Trzeba ją zabić. - Nie! Sama chciałam to zrobić, kiedy tu przyszła, bo nawet ja wierzyłam, że stała się zła. Ale nie. Oparła się pokusie. Nie jest zła. - Nie ma... RS 251 - Nie waż się więcej mówić w mojej obecności, że nie ma czegoś takiego jak dobry wampir. Już miała wejść do domu, gdy Bryan zawołał ją po imieniu. Odwróciła się. - Co? - Ja się staram. Przysięgam na Boga, że się staram. Ale lepiej uprzedź Mary oraz swoich przyjaciół, że wystarczy jeden niepokojący ruch i już po nich. - A ja uprzedzam ciebie, że jeśli spróbujesz kogoś z nich sprowokować, okażę się równie bezwzględna. - O, nie wątpię. Zagryzła wargi, zła na siebie. Niepotrzebnie powiedziała coś, co umacniało go w jego przekonaniach na temat wampirów. - Teraz, kiedy wpuściłaś Mary do środka, znajdujesz się w jeszcze większym niebezpieczeństwie niż poprzednio. - Mary będzie spała przez cały dzień. - On może przyjść do niej we śnie. Zamarła. To prawda, Władca mógł nachodzić swoje ofiary w snach. Jessica sądziła, że to obecność Bryana wywoływała bolesne sny o przeszłości, tymczasem to wróg dręczył ją koszmarami. - Naprawdę grozi ci ogromne niebezpieczeństwo. - Zgadza się. Z twojej strony. - Powiedziałem, że cię nie zabiję, a ja nigdy nie kłamię. - Ty w ogóle jesteś uosobieniem cnoty - rzuciła kpiąco. Ku jej zaskoczeniu, roześmiał się szczerze. RS 252 - No, tak daleko to bym się nie posunął. Ale można polegać na moim słowie. Weszli na werandę, Stacey otworzyła im drzwi. - Wszystko w porządku? - spytała Jessica. - Tak. Mary jest tak bezpieczna, jak tylko się da. Przede wszystkim zadbałam o to, żeby nie była głodna. Teraz powinna czuć się tak, jakby zjadła całego indyka na obiad, więc chyba będzie bardziej odporna na wezwania, prawda? - I tak jak dotąd opiera mu się bardzo dzielnie. Do tej pory nie