szła w stronę podium. Mniej więcej w połowie drogi poczuła krótki,
zdecydowany uścisk czyjejś ciepłej dłoni na łokciu. Odwróciła się i uśmiechnęła szeroko, napotykając spojrzenie ciemnych oczu True Gallaghera. an43 73 - Cześć, True - powiedziała. - Jak się miewasz? - Wyglądasz na zmęczoną - odparł bez ogródek, pomijając etap uprzejmości wstępnych. - Och, dzięki - skrzywiła się. - To już wiem, że cały mój wysiłek poszedł na marne. - Nie powiedziałem, że wyglądasz źle. Tylko... - Wiem. Ale ten wysiłek był ukierunkowany na to, żebym właśnie wyglądała na mniej skonaną. - Hm, może i podziałało - zlustrował ją krytycznym spojrzeniem. - Jak bardzo jesteś zmęczona? - Półżywa - odparła, uśmiechając się słabo. - No, to znaczy że zadziałało! True był biznesmenem, który startował od zera, zbudował swoją firmę z niczego. Wyrwał się z biedy i to uczyniło go silnym człowiekiem. Silnym raczej w sensie osobowości i charakteru niż bogactwa - choć Milla nie wątpiła, że True umrze jako multimilioner. Był bezwzględny i pewny siebie, potrafił radzić sobie z wszelkimi pojawiającymi się na jego drodze przeszkodami. Kiedy zaczął odnosić poważniejsze sukcesy w biznesie, zainteresował się Poszukiwaczami - dziś był jednym z ich najbardziej sumiennych donatorów. Milla nie wiedziała, w jakim wieku jest True. Zapewne miał więcej niż trzydzieści pięć lat i mniej niż pięćdziesiąt pięć. Był przystojnym mężczyzną o twarzy opalonej na brąz przez teksańskie słońce. Wysoki, dobrze zbudowany, miał w sobie ten samczy magnetyzm, który przyciągał kobiety. Czasem przychodził na imprezy an43 74 z partnerką, ale równie często był sam. Tym razem na jego ramieniu nie wisiała żadna Miss Sierpnia, więc Milla założyła, że to jeden z jego solowych występów. - Długa noc? - zapytał, delikatnie popychając ją w stronę podwyższenia i puszczając przodem. - Och, tak. Mam nadzieję, że dziś będzie spokojniej. - Co się stało? - To był... zły dzień - odparła, postanawiając, że nie będzie opowiadać mu zeszłej doby ze szczegółami. - Znaleźliśmy poszukiwaną dziewczynę, ale była już martwa. - To przykre. Ile miała lat? - Czternaście. - Trudny wiek. Wszędzie dookoła widzisz koniec świata i nie możesz dogadać się z kimś, kto uparcie twierdzi, że jutro też wstanie słońce. Jakoś nie mogła sobie wyobrazić True Gallaghera cierpiącego bóle egzystencjalne właściwe nastolatkom, popadającego w narkomanię ani w jakikolwiek inny nałóg. Dziwiło ją nawet, że w ogóle wiedział o tych stronach życia. On przecież był niczym beton: twardy i absolutnie odporny na czynniki zewnętrzne.