zauważył.

  • Dżesika

zauważył.

12 August 2022 by Dżesika

Tuż za rogiem, obok apteki, dostrzegła stary pal do przywiązywania koni. Na miłość boską, czy tu naprawdę nikt nie słyszał o nastaniu nowego tysiąclecia? Przeszła przez ulicę w kierunku małego sklepu spożywczego. Wiatr podwiewał jej spódnicę, a za charczącą furgonetką z brzoskwiniami przejechały jakieś dzieciaki na rowerach. Trzech nastolatków stało w zawadiackich pozach pod oknami i paliło papierosy. Popatrzyli na Katrinę, kiedy pchnęła drzwi. Gorące powietrze młócił wiatraczek zamontowany w miejscu dawnego okienka. Przy dźwiękach hiszpańskiej muzyki i pisków w radiu kilku klientów oglądało półki wypełnione tak zwaną tanią żywnością i małymi pojemnikami z artykułami pierwszej potrzeby. Przy ścianie z tyłu stała starodawna lodówka, w której mroziły się puszki z colą i piwem. Katrina wyjęła puszkę Dr Pepper. Poczuła orzeźwiające chłodne powietrze i od razu poprawił jej się nastrój. Kobieta za ladą była Latynoską, podobnie jak połowa klientów w tym malutkim sklepie. Nagle Katrina doznała olśnienia, jakby ktoś dźgnął ją nożem. Dlaczego nie zauważyła tego wcześniej? Ależ miała głupie szczęście! Zapłaciła za swojego dr. Peppera i torebkę cukierków M&M, a potem przeszła obok półek, na których stały proszki w małych pudełkach, do frontowych drzwi. Na zewnątrz przeczytała ręcznie malowany napis na szyldzie nad oknem: U ESTEVANA. Takie samo nazwisko jak Ramón Estevan. A zatem takie samo nazwisko, jak nazwisko mężczyzny, który został zamordowany i którego zabójca właśnie został uniewinniony. - Dzięki ci, Boże - wyszeptała pod nosem i postanowiła, że przynajmniej przez dzień, dwa będzie rozgrywała sprawę spokojnie. Otworzyła puszkę dr. Peppera i pociągnęła długi łyk. Nikt jej tu nie znał i nikt nie wiedział o jej osobistym zaangażowaniu. Postanowiła, że ma tak być przez jakiś czas. Udając, że czegoś zapomniała, powędrowała z powrotem do sklepu i ruszyła w stronę kasy. Nie zwracając uwagi na dzienniki z San Antonio i Dallas, kartkowała kolejne magazyny, skupiając się na błyszczących stronach, a jednocześnie nadstawiała uszu. Jakiś nieogolony mężczyzna z siwiejącym kucykiem i zaniedbanymi zębami kupił papierosy i sześciopak piwa. Niewiele mówił, ale zwrócił się do kobiety per Vianca. Katrina starała się ukryć uśmiech. Lukratywny interes. Vianca Estevan, jedyna córka Ramóna Estevana. Miała błyszczące czarne włosy, wyraziste oczy, pełne wargi i piękne rysy twarzy. Flirtowała i żartowała z klientami, a 45 jednocześnie wydawała resztę i zerkała w lustro, żeby sprawdzić, czy ktoś nie kradnie towaru. A zatem gdzie była żona? Matka Vianki - jak ona się nazywała? Och, tak, Aloise. Żadnej starszej pani nie było widać na zapleczu, żadna też nie rozkładała produktów na pólkach. Pewnie była w miejscowym kościele katolickim albo ukrywała się w domu. Krążyły pogłoski, że u Aloise stwierdzono chorobę psychiczną - odkąd zamordowano jej męża, nie była już sobą. Ale Vianca to co innego. Energiczna i bystra, potrafiła chyba utrzymać rodzinny biznes, choć Katrina zupełnie, ale to zupełnie nie mogła zrozumieć, w jakim celu. Myślała intensywnie. Czy przypadkiem Vianca nie miała brata? Roberto, tak miał na imię! No, ale dlaczego nie było go w sklepie? Katrina przejrzała wydanie „Cosmopolitana” sprzed miesiąca, nasłuchując, o czym plotkują klienci sklepu. Połowa rozmów odbywała się w języku hiszpańskim i Katrina w duchu przeklinała swojego nauczyciela hiszpańskiego z liceum, gdyż niewiele rozumiała. Nie, żeby te rozmowy były szczególnie ciekawe. Udało jej się dowiedzieć, że w mieście właśnie urodziły się bliźnięta, że połów ryb w pobliskim jeziorze był bardzo skromny i że pożar omal nie zniszczył czyjegoś domu. Wielkie mi co. Już miała wychodzić, kiedy w końcu usłyszała coś, co ją zainteresowało. Część rozmowy była po hiszpańsku, ale wyłowiła nazwisko Ross McCallum. Zerknęła przez ramię i dostrzegła reakcję, której się spodziewała. Oczy Vianki zabłysły. Zmarszczyła nos. Katrina wytężała słuch, ale nie wszystko zrozumiała. Jednak emocji mogła się domyślić. Zauważyła, że Vianca nie jest zachwycona. Jej śliczna buzia nagle się zachmurzyła, a ludzie przebywający w sklepie po cichu składali jej wyrazy współczucia. Katrina podeszła do lady, żeby zapłacić za kilka czasopism; nie zamierzała teraz ich przeglądać, bo rozmowy ucichły. Tak, będzie musiała wrócić do tego beznadziejnego miasteczka i przeprowadzić wywiady z kilkoma osobami. I to nie tylko z racji wykonywanego zawodu, o nie. Chodziło o coś więcej niż tylko to, że była tutaj na zlecenie magazynu „Lone Star”. Miała do załatwienia własny interes. Sprawę natury osobistej. Rozdział 6

Posted in: Bez kategorii Tagged: co zrobić żeby facet zatęsknił, tomasz karolak tatuaż, rasa psów małych,

Najczęściej czytane:

ulicznym korkiem – Gdzieś zatrąbił klakson. Nerwowo zarżał koń.

W ułamku sekundy deszcz przerodził się w oberwanie chmury. Biegnąc w stronę restauracji, Bentz cały czas czuł znajomy ból w biodrze, nieustanne przypomnienie, że wciąż jeszcze nie jest całkiem zdrów. ... [Read more...]

iłam Jenmfer, nawet tego ...

nie podejrzewał. Też mi wielki detektyw! Tyle nagród za bohaterstwo! Czysta kpina! – Dopiero teraz dostrzegła szok na twarzy O1ivii i roześmiała się gorzko. – Tak, tak. Nie wiedziałaś o tym, prawda? Jennifer spokojnie gnije sobie w grobie, chyba że już ją wykopali. ... [Read more...]

tu z Jamesem, chociaż to ...

nieważne. Już nie. Przed laty bardzo go zranili tym romansem. Za drugim razem bolało już mniej. Podświadomie się tego spodziewał i ukrył się w emocjonalnym pancerzu czy jak to tam nazywają. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 kwiaciarnia.ustka.pl

WordPress Theme by ThemeTaste