Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/kwiaciarnia.ustka.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra7/ftp/kwiaciarnia.ustka.pl/paka.php on line 5
- O Boże, nie.

- O Boże, nie.

  • Dżesika

- O Boże, nie.

07 March 2021 by Dżesika

- Wchodź do środka. - Vianca otworzyła szybko drzwi. Shelby nie trzeba było ponaglać. Usłyszała, że McCallum gasi silnik furgonetki. - Dios. - Vianca zamknęła siatkową osłonę i drzwi. Okręciła się na pięcie i spojrzała na czekającą na środku salonu Shelby. - O co w tym wszystkim chodzi? - zapytała, a potem gniewnie rzuciła kilka zdań po hiszpańsku. Jej matka leżała na kanapie; szczupłe nogi okrywał pled. - Nie przeklinaj - powiedziała. - Nie wymawiaj imienia Pana Boga swego nadaremno. - Nie robię tego, madre. Aloise wyglądała jak duch, taka była osłabiona. Traciła też chyba koncentrację, bo skierowała szkliste oczy na ściszony telewizor, w którym leciał jakiś serial komediowy. - Czego chcesz? - zapytała Vianca, znowu patrząc w oczy Shelby. - Twojej pomocy. - Mojej pomocy? - Vianca podeszła do stolika i sięgnęła po papierosa. - Nevada nie zabił twojego ojca. W tym momencie obie usłyszały walenie do drzwi. To był Ross McCallum. Vianca upuściła papierosa. - Czego on chce? - Nie wiem. Nie wiedziałam, że mnie śledzi, dopóki nie znalazłam się tutaj. - Idź sobie! - Vianca krzyknęła przez drzwi. - Hej, ja tylko chcę się zobaczyć z Shelby. Jesteśmy starymi przyjaciółmi - wrzasnął Ross. Shelby podeszła do drzwi. - Zostaw mnie w spokoju, McCallum. Nie mam ci nic do powiedzenia. - Starała się wyprzeć ze świadomości strumień prześladujących ją obrazów tamtej nocy, kiedy dopadł ją na ranczu, wsiadł do szoferki pikapa jej ojca, przygwoździł ją do fotela... - Wezwę policję! - zagroziła Vianca. - Zrób to koniecznie, okej? Ale pamiętaj: nie zabiłem twojego starego. - Ramón? - zapytała Aloise. Odwróciła się, żeby popatrzeć na stolik, na którym stały zdjęcia jej nieżyjącego męża, oświetlone kilkoma świecami, oraz piękny portret Jezusa Chrystusa. Vianca podniosła i zapaliła marlboro. - Musisz wyjść, Shelby. Madre jest chora, a ja nie mogę ci pomóc... - Powiedz mi tylko, co pamiętasz z tej nocy, kiedy zabito twojego ojca. - Nic. Niczego nie pamiętam. To było dawno temu. 190 - Ramón? - znów odezwała się Aloise i zwróciła na Shelby swoje ciemne, udręczone oczy. - Ramón? - powtórzyła. - Jego tu nie ma, madre. Pamiętasz? - Vianca nerwowo zaciągnęła się papierosem, a potem wypuściła kłąb dymu. - Czasami wszystko jej się miesza. - Shelby, wyjdź! - wołał Ross, głośno waląc w drzwi. - Hej, czy ty i ja nie możemy być przyjaciółmi? - On jest pijany - stwierdziła Vianca i rzuciła podniesionym głosem: - Ja nie żartuję. Zadzwonię po policję, jak się stąd nie wyniesiesz, i to już! - Mowy nie ma. - Ross się roześmiał. Vianca zaklęła soczyście po hiszpańsku, a Shelby przyglądała się wnętrzu małego domu, jego schludnemu umeblowaniu i ołtarzykowi ku czci Ramóna. - Hej, co ty masz przeciwko mnie, Vianca? Ja tego nie zrobiłem, wiesz? Jestem wolnym człowiekiem. - Wolnym człowiekiem, który wkracza na teren prywatnej posiadłości! Och, na miłość Matki Boskiej! - Vianca podeszła do frontowych drzwi i otworzyła je. Przez siatkę Shelby zobaczyła prostacką, rozwścieczoną gębę mężczyzny, który kiedyś ją zgwałcił. - Odejdź, Ross. - Zrobiła krok do przodu. - Nie chcę cię widzieć. Ani dzisiaj, ani w ogóle. - A dlaczego nie? Wiesz, Shelby, czekałem na ciebie dziesięć lat. Shelby ogarnęły mdłości. Wzięła się jednak w garść i powiedziała spokojnym głosem: - Odejdź, i to natychmiast. Nigdy więcej nie naprzykrzaj się ani mnie, ani tym ludziom. - Tym ludziom. Myślisz, że to są twoi przyjaciele? - Zaśmiał się złośliwie. - To nie wiesz, że oni trzymają się razem? A ty, Vianca, masz się z czego tłumaczyć. Widziałem cię tamtej nocy, prawda? Owszem, byłem pijany i ukradłem wóz temu draniowi, ale ty też tam byłaś... - Zmrużył oczy, a Vianca zrobiła się biała jak ściana. - Dopiero teraz sobie przypomniałem. Byłaś w tym wozie. A niech mnie, czy to ty zabiłaś swojego starego? Czy nie tak było? Miałaś dosyć tego, że cię maltretował?

Posted in: Bez kategorii Tagged: zygmunt chajzer wzrost, lasocki botki wyprzedaż, domy polskich gwiazd od środka,

Najczęściej czytane:

nie wiem ile mnie to kosztowało. - Przełkneła łzy i

postanowiła, ¿e nie da sie zastraszyc. Nikt jej nie pomo¿e, zreszta nie wie, komu mogłaby zaufac. Bedzie musiała sama zwalczyc swoje leki. Jeszcze przez chwile stała w mrocznym ... [Read more...]

którego rozciagał sie widok na zatoke.

Na biurku w rogu stał komputer. Przez ekran wolniutko przepływały zdjecia córki Pam. Paterno bez wahania wciagnał na rece lateksowe ... [Read more...]

podniosłem oczy i wydawało mi sie, ¿e widze jego odbicie w

szybie wystawowej. Kiedy sie odwróciłem, ju¿ go nie było. - To nic nie znaczy - powiedziała Marla z ulga. - Daj spokój, Nick, teraz ty zachowujesz sie jak paranoik. Wystarczy ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 kwiaciarnia.ustka.pl

WordPress Theme by ThemeTaste