- Pomyslałem sobie, ¿e masz prawo wiedziec - dodał.
169 - Ja... tak. Tak. - Opanowała sie szybko. - Oczywiscie, ¿e Cherise mo¿e do mnie przyjsc. Kiedy tylko zechce. - Chciałaby ci przeczytac kilka ustepów z Biblii. - Och. Có¿. - Chrzakneła i usmiechneła sie ironicznie. - Mo¿e Bóg chce mi cos powiedziec. Mo¿e powinnam przyjac jakas religie, czy cos w tym rodzaju. Nick parsknał smiechem. - Cherise i jej ma¿ beda uszczesliwieni, mogac cie nawrócic. - Bede o tym pamietac. Nick wsadził reke do kieszeni, wyciagnał wizytówke i podszedł do Marli. ¯wir zachrzescił pod jego butami. - Mo¿esz sama do niej zadzwonic. Chyba nie potrzebujecie posredników - powiedział, wreczajac jej wizytówke. - Ich oczy znów sie spotkały i Marla wiedziała, ¿e gdyby sytuacja była inna, gdyby to był własciwy moment, wyciagnełaby do niego rece i w milczeniu podałaby mu usta. Mijały sekundy. Marla słyszała tylko cichy szum ulicy, szmer kropli deszczu spadajacych z gałezi i oszalałe bicie własnego serca. - Dziekuje. Nick odwrócił sie, ale Marla nie mogła pozwolic mu odejsc. Nie teraz. Zeszła z hustawki i omijajac kału¿e, ruszyła szybko za nim. - Nick, zaczekaj. Chciałam cie o cos zapytac. Widziała, jak miesnie na jego szyi napieły sie nagle, zanim sie do niej odwrócił. - Tak? - Pamietasz, jak to było przedtem... jaka ja byłam? - Przed czym? - Przed... zanim wyszłam za ma¿ - powiedziała. Twarz Nicka ste¿ała. - Staram sie o tym nie myslec. - Ale... czy grałam w tenisa? - Zsuneła kaptur z głowy. 170 - Namietnie. - Jezdziłam konno? - Nie... chyba nie - powiedział. Marla podeszła bli¿ej, zadzierajac głowe, by spojrzec mu w oczy. Czuła dziwne napiecie w całym ciele, ale zmusiła sie, by zadac mu pytanie, które dreczyło ja od rozmowy z Joanna. - Jaka własciwie byłam kobieta? - To trudne pytanie. - Powiedz. Nick zacisnał zeby. - Byłas... zepsuta - rzekł po chwili. - Rodzice dawali ci wszystko, czego tylko zapragnełas. - A czego pragnełam? - zapytała. Wydawało jej sie, ¿e słyszy czyjes ciche kroki na scie¿ce, ale zignorowała to. Oczy Nicka pociemniały. - Wszystkiego. - Wszystkiego? - Miałas wszystko, Marla. Pieniadze, urode, inteligencje.