Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/kwiaciarnia.ustka.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra7/ftp/kwiaciarnia.ustka.pl/paka.php on line 5
- Słucham, detektyw Santos.

- Słucham, detektyw Santos.

  • Dżesika

- Słucham, detektyw Santos.

18 April 2021 by Dżesika

- Pomóż mi... - z drugiej strony rozległ się ledwie słyszalny kobiecy głos. - Proszę, pomóż... Wyprostował się. - Kto mówi? - Santos, proszę. Musisz mi pomóc, nie mam do kogo się zwrócić. - Tina - dopiero teraz ją rozpoznał - to ty? - On mnie śledzi. Wiem, że to on. - Zaczęła płakać. - Zabije mnie... Zimny dreszcz przeszedł mu po plecach. - Buster Flowers siedzi. Facet, który dał ci krzyżyk. - To nie on! Santos, nie chcę umierać! Jej krzyk poraził go. Była śmiertelnie wystraszona. - Skąd dzwonisz? - Z budki przy rogu Toulouse i Burgundy. Obok apteki i kościoła. - Dobra - popatrzył na zegarek, obliczając, ile o tej porze dnia zajmie mu dojazd - zostań tam. Będę za dziesięć minut. - Pośpiesz się, Santos, błagam. Odwiesił słuchawkę i zerwał się, chwytając w locie marynarkę. Patterson, który zajmował biurko naprzeciw niego, podniósł głowę: - Co się dzieje? - Dziewczyna, która wskazała nam gościa. Mówi, że ktoś nadal ją śledzi. - Włożył marynarkę. - Jeżeli Jackson wróci przede mną, powtórz mu. Dzwoniła z budki przy Toulouse i Burgundy. Patterson skrzywił się z niechęcią. - Dziwce coś się roi. Mamy gościa. Daj sobie spokój. Arogancja Pattersona zmroziła Santosa. A jeżeli zamknęli nie tego człowieka? Nie przypuszczał, by tak było, ale kto wie? Zebrane dotąd dowody, choć nie dawały stuprocentowej pewności, wyraźnie wskazywały na sklepikarza. A jeżeli sklepikarz i Śnieżynka to dwie różne osoby? Oznaczałoby to, że prawdziwy zabójca nadal jest na wolności. - Słyszałeś, co powiedziałem? - znów odezwał się Patterson. - Dziwka świruje. Daj sobie spokój, szkoda czasu. - Tak, słyszałem. - Santos spojrzał przelotnie na kolegę. - Ale wolę sprawdzić. Dotarcie na miejsce zajęło mu niewiele więcej niż obiecane dziesięć minut. Odnalazł budkę, aptekę i kościół. Zatrzymał wóz przy krawężniku i wysiadł. Tiny nie było. Rozglądał się niepewny, czy stanął na właściwym rogu. Toulouse i Burgundy. Narożna apteka. Klasztorny kościół pod wezwaniem Maryi Panny. Wszystko się zgadza. Gdzie więc, u diabła, jest Tina? Lustrował dokładnie okolicę, szukając miejsca, gdzie mogłaby się ukryć. Jego wzrok przyciągnęły szklane drzwi do apteki. Kartonik z napisem „Zamknięte” kołysał się lekko, jakby dopiero co powieszony. Zerknął na zegarek. Dwadzieścia po piątej. Rzadko kto zamyka aptekę o tak wczesnej porze, szczególnie w Dzielnicy. Wpatrzony w napis, usiłował przypomnieć sobie, co mówiła dziewczyna. Toulouse i Burgundy, apteka... Tak, apteka! Apteka, w której dziewczyny kupują prezerwatywy. Przeszedł przez ulicę, podszedł do drzwi i zajrzał do środka. Przy kasie stał jakiś mężczyzna, liczył utarg. Poza nim wewnątrz nie było chyba nikogo. Santos zapukał w szybę. Młody mężczyzna przy kasie podniósł głowę, Santos pokazał odznakę. - Policja! Mężczyzna pobladł, zamknął szufladę i podszedł do drzwi. Długo patrzył przez szybę na odznakę, zanim zdecydował się otworzyć. - O co chodzi, panie władzo? - W okolicy było kilka włamań. Mogę wejść i się rozejrzeć? - Włamania? - powtórzył mężczyzna. - W okolicy? - Zgadza się. - Dobrze. - Chłopak, który, zdaniem Santosa, nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia lat, cofnął się i wpuścił go do środka. W słabo oświetlonym wnętrzu panował przejmujący chłód. Zagracone było najróżniejszym towarem - leki, kosmetyki, jedzenie. Wzrok Santosa niemal od razu przyciągnął koszyk z jabłkami stojący na kontuarze. Niczym pies węszący trop podniósł głowę i spojrzał ponownie na chłopaka. Ten był zdenerwowany i zniecierpliwiony. - Jesteś właścicielem? - Mój wuj. - Rodzinny interes? A gdzie wuj? - Poszedł na mszę. - Żartujesz? - Santos zaczął przechadzać się między półkami. - Chodzi co wieczór? - Prawie co wieczór. - Chłopak szedł za nim. - To pobożny człowiek. Zawsze powtarza, że kto boi się Pana, nie zazna ciemności ni cierpienia. Szuka pan czegoś konkretnego? - Jeszcze nie wiem. Wcześnie zamykacie. Moglibyście zrobić niezłą kasę wieczorem. Chłopak wzruszył ramionami. - Niebezpiecznie. Napady prawie co noc. - A dziewczyny? To przecież stałe klientki - zagadnął Santos. - Nie przychodzą do nas. Wuj nie lubi prostytutek.

Posted in: Bez kategorii Tagged: ile zarabia kierownik sklepu rossmann, edyta górniak z nowym partnerem, fryzura dla dziewczyny,

Najczęściej czytane:

potem długie ...

chlipnięcie, gdy wycierał nos wierzchem dłoni. – Nie mogę – powiedział w końcu, a jego głos brzmiał zaskakująco dojrzale, zaskakująco stanowczo. – Nie mogę ci nic powiedzieć, mamo. Nie jestem taki głupi. ... [Read more...]

miało nastąpić, ...

a potem na gorliwego Carra. Błyskawicznie zajęli swoje stanowiska. Rainie nie pozwoliła sobie na dalsze medytacje. Zasłoniła stosem ręczników twarz i ruszyła. ... [Read more...]

- Glenda...

223 - Quincy, tu nie ma się za czym skryć. On może być w każdym miejscu: za krzakami sąsiadów albo na drzewie. Twój plac jest pusty. Dopadnie mnie, ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 kwiaciarnia.ustka.pl

WordPress Theme by ThemeTaste